Test słuchawek Huawei FreeBuds 5i

Anna Zacharuk
Artykuł powstał we współpracy z Huawei

Nie jestem audiofilem ani znawcą słuchawek, jednak na co dzień dokanałowo słucham muzyki na zwykłych słuchawkach przewodowych marki, która się specjalizuje w ich produkcji. Kiedy dostałam do testu słuchawki Huawei FreeBuds 5i, nie spodziewałam się niczego nadzwyczajnego. I co? I na kilka dni przed premierą wiem, że już zawsze nazwę producenta będę wymawiała: hu-łał!-ej. Tak wiem, spojleruję, ale w takim zachwycie inaczej się nie da.

Zobacz także: Pierwsze wrażenia – Huawei nova Y61

 

Oczarowanie i oszołomienie

Kiedy dostałam zafoliowane pudełeczko z napisem: Only for testing, not for sale, poczułam rodzaj ekscytacji, że mam coś, co dopiero trafi do polskich sklepów. Pierwsze, co się pojawiło po otwarciu, to oczarowanie. Małe, owalne, zgrabne niczym perfekcyjnie oszlifowany otoczak czy kamyk do masażu… tylko nieco lżejsze i otwierane – piękne. Otwieram i… jako drugi pojawia się zachwyt. Małe, lekkie słuchawki, które są idealnie dopasowane do etui ładującego z magnesem, który natychmiast je przyciąga i precyzyjnie układa.

Kiedy dostałam zafoliowane pudełeczko z napisem: Only for testing, not for sale, poczułam rodzaj ekscytacji, że mam coś, co dopiero trafi do polskich sklepów. Pierwsze, co się pojawiło po otwarciu, to oczarowanie.

Miękkie, silikonowe nakładki zdają się idealnie pasować do mojego ucha – nie muszę sprawdzać dwóch pozostałych rozmiarów dołączonych przez producenta. Włączam moją ulubioną playlistę i nadchodzi oszołomienie… Po osiągnięciu maksymalnej głośności wybuch endorfin daje znać – gęsia skórka po raz pierwszy…

A więc to tak mogą brzmieć moje ulubione kawałki w słuchawkach dousznych! Już nigdy nie chcę słyszeć ich inaczej! Oczywiście wiem, co potrafią słuchawki nauszne, jednak ze względu na nadwrażliwość skóry głowy nie byłam w stanie korzystać z takich dłużej niż 20 minut.

Dostałam słuchawki tuż przed wyjściem z pracy. Same sparowały się z moim telefonem. Po prostu otworzyłam etui i w tym samym czasie mój telefon i laptop zapytały, czy chcę je sparować! Oczywiście chciałam. Słuchawki można połączyć z dwoma urządzeniami naraz. W drodze do domu słuchałam więc swoich ulubionych utworów z telefonu i wciąż przeplatały się we mnie oczarowanie, zachwyt i oszołomienie. A przecież jeszcze się nie bawiłam żadnymi ustawieniami!

Polecane słuchawki

Słucham i zapadam się w znane mi dźwięki, ale jednak brzmiące tak inaczej, tak pełniej, tak głęboko, jakbym słyszała je pierwszy raz – już za to dzięki wielkie! Byłam przekonana, że takiego efektu w słuchawkach dokanałowych po prostu nie da się osiągnąć.

 

Muzyczne uniesienia

Wieczorem zaczęłam czytać o tajnikach konstrukcji słuchawek, ich ulepszeniach względem poprzedniego modelu i funkcjach – nowych i starych. Pobrałam aplikację Al Life i zaczęłam zabawę z ustawieniami. Na pierwszy ogień poszły basy i tony wysokie. Basy zdecydowanie bardziej przypadły mi do gustu, więc zostawiłam ustawienia funkcji „Efekty korektora EQ” na opcji „Poprawę basów”.

Zaczęłam ryzykowną grę i testowałam FreeBuds 5i, włączając po kolei utwory, które od zawsze mnie fascynowały. W ten sposób zaliczyłam… gęsią skórkę po raz drugi, trzeci, piąty i enty! Jak potem przeczytałam, nie przyczyniły się do tego tylko basy.

Zaczęłam ryzykowną grę i testowałam FreeBuds 5i, włączając po kolei utwory, które od zawsze mnie fascynowały. W ten sposób zaliczyłam… gęsią skórkę po raz drugi, trzeci, piąty i enty! Jak potem przeczytałam, nie przyczyniły się do tego tylko basy.

FreeBuds 5i otrzymały certyfikat jakości dźwięku Hi-Res, co zdecydowanie potwierdza moja wzrostowa tendencja do jeżenia się skóry… Technicznie rzecz ujmując, dla tych, którzy lubią wiedzieć, co i jak – słuchawki mają wbudowane dynamiczne przetworniki o średnicy 10 mm. Współpracują one z membraną, która jest wykonana z kompozytu polimerowego. A takie zestawienie oznacza, że słyszymy lepsze dźwięki na wszystkich częstotliwościach – wysokich, średnich i niskich. Czyli w skrócie: zaliczamy kolejne i kolejne reakcje pilomotoryczne, potocznie zwane gęsią skórką. Niezwykłe muzyczne uniesienia.

Uwaga! Nie testowałam jeszcze słuchawek z ANC ani z certyfikatem Hi-Res, więc mój zachwyt może nie być taki, jak u osób, które już miały z nimi do czynienia. Niemniej pojawił się u mnie naturalnie, w związku z czym daję sobie na niego pełne przyzwolenie. Mam pewne wymagania co do słuchania muzyki, np. wolę niczego nie słuchać, niż słuchać muzyki z głośnika typu Bluetooth – nie przekonuje mnie jakość, dźwięk zawsze wtedy słyszę płasko, bez wyrazu, po prostu nijak. Obawiam się, że teraz tak samo będę podchodziła do swoich słuchawek.

 

Pozytywne zaskoczenie i wielkie uznanie

ANC na początku brzmiało dla mnie dość abstrakcyjnie, nie wiedziałam, czego się spodziewać. Test redukcji szumów w FreeBuds 5i najpierw przeprowadziłam w redakcji. Włączałam kolejne tryby i różnica była rzeczywiście słyszalna – choć tu chyba należałoby napisać: niesłyszalna. Skuteczność redukcji szumów sięga aż 42 dB, czyli jest dwukrotnie bardziej skuteczna niż w poprzednim modelu.

W trybie „Świadomość” słuchawki są po prostu słuchawkami i przepuszczają odgłosy tego, co się dzieje dookoła. Przy włączonym trybie ANC w opcji „Komfortowy – rekomendowany dla miejsc o niewielkim natężeniu hałasu” właściwie nie zauważyłam różnicy bądź nie byłam dość spostrzegawcza. Po włączeniu opcji „Ogólny – idealny dla głośnych miejsc” zamiast wyraźnych rozmów słyszałam już tylko zgiełk. Opcja „Najwyższy – idealny dla bardzo głośnych miejsc” całkowicie odcięła mnie od redakcyjnej rzeczywistości. Trochę inaczej wyglądało to na zewnątrz. Idąc ulicą, miałam poczucie wyizolowania, ale jednak słyszałam szum przejeżdżających samochodów. W tramwaju i autobusie w opcji najwyższych ustawień dla ANC niesłyszalne były rozmowy innych osób i komunikaty. W autobusie słyszałam jednak silnik, gdy pojazd włączał się do ruchu. Świetna sprawa w metrze. Moje zwykłe słuchawki musiałam ustawiać na maksa, żeby słyszeć muzykę, a nie pociąg. Redukcja szumów w FreeBuds 5i zdecydowanie wyciszyła ten hałas.

Jeszcze inna bajka to ANC w rozmowach telefonicznych. W tym przypadku system redukcji szumów odróżnia głos od dźwięków otoczenia, wykorzystując sygnał z mikrofonu wewnętrznego oraz algorytmy sieci neuronowych.

Jeszcze inna bajka to ANC w rozmowach telefonicznych. W tym przypadku system redukcji szumów odróżnia głos od dźwięków otoczenia, wykorzystując sygnał z mikrofonu wewnętrznego oraz algorytmy sieci neuronowych. Choć brzmi to enigmatycznie, chodzi o to, że dźwięk jest czysty – w moim mniemaniu aż do przesady. Przy pierwszym teście było to tak nieoczywiste doznanie, że ukłuło mnie poczucie, że jestem oszukiwana przez rozmówcę. Dzwonię i pytam: „Gdzie jesteś?”. W odpowiedzi słyszę czysty głos: „W centrum, w metrze”. Ta czystość odbioru głosu daje mi poczucie, że rozmawiam z osobą, która jest w cichym pomieszczeniu. To właśnie ta nierealność – mimo że wiem, że osoba, z którą rozmawiam, powinna być w metrze i że dzwonię, by przetestować ANC, mam to poczucie nieprawdziwości. Tu redukcja szumów kłóci się ze świadomością i oczekiwaniem wychwycenia dźwięków, które charakteryzują dane środowisko. Tak, ANC podczas rozmowy telefonicznej zrobił na mnie naprawdę nierealne wrażenie! Głos rozmówcy słyszy się lepiej, niż gdyby stał obok, a właściwie jeszcze inaczej – jakby stał obok, a wszystkie inne dźwięki milkły.

Do pracy przyszłam z naładowaniem 100% dla każdej słuchawki i 100% dla etui. Przez osiem godzin w biurze cały czas miałam na uszach słuchawki z włączonym ANC, aby nie słyszeć redakcyjnych rozmów, no i oczywiście przetestować baterię. Gdy wychodziłam na przerwę, wkładałam słuchawki do etui. A etui, mały obły kamyczek – do kieszeni. Efekt? O 14, czyli po 6 godzinach słuchania, z krótkimi przerwami, gdy słuchawki odpoczywały w etui, każda z nich miała 100% naładowania, a etui – 75%.

Do pracy przyszłam z naładowaniem 100% dla każdej słuchawki i 100% dla etui. Przez osiem godzin w biurze cały czas miałam na uszach słuchawki z włączonym ANC, aby nie słyszeć redakcyjnych rozmów, no i oczywiście przetestować baterię.

Do tego wygoda. Można zapomnieć, że się je ma w uszach. Są wyjątkowo lekkie. W weekend podeszłam do salonu i obejrzałam poprzednią wersję. FreeBuds 5i mają inny kształt niż FreeBuds 4i. Są mniejsze i krótsze. Ich ogonki są sygnowane delikatnym srebrnym logo Huawei, którego poprzednie nie miały. Etui na pierwszy rzut oka wygląda identycznie, jednak jest nieco mniejsze. Testuję wersję białą z połyskiem, taka także była dostępna poprzednio. Nowością są matowy niebieski i czarny z deseniem kamienia. Wcześniej czarny był gładki i z połyskiem.

 

Fascynująco i intuicyjnie

Fascynujące jest to, z jaką łatwością można obsługiwać FreeBuds 5i bez konieczności korzystania z telefonu czy laptopa. Głaskanie słuchawki w górę zwiększa, a w dół ścisza dźwięk. Podwójne stuknięcie pozwala przejść do kolejnego utworu lub włączyć i wyłączyć słuchawki – w aplikacji ustala się samodzielnie, która funkcja będzie przypisana do danej słuchawki. Przytrzymanie słuchawki włącza lub wyłącza ANC – o czym informuje głos w urządzeniu.

W aplikacji jest także samouczek, który krok po kroku przeprowadza przez wszystkie opcje sterowania słuchawkami oraz umożliwia sprawdzenie, czy dobrze leżą.

W aplikacji jest także samouczek, który krok po kroku przeprowadza przez wszystkie opcje sterowania słuchawkami oraz umożliwia sprawdzenie, czy dobrze leżą.

Słuchawki mają także możliwość zlokalizowania, gdy są poza etui. Poprzez aplikację wybiera się opcję „Znajdź słuchawki”. W tym momencie zaczynają one emitować sygnał. Jest dość cichy, ale wyjątkowo wysoki, więc na pewno nakieruje poszukującego w odpowiednie miejsce. Tu muszę przyznać, że przez przypadek odkryłam, że głośniej niż dźwięk alarmu słychać włączoną na maksymalnym poziomie muzykę, co oznacza, że w ten sposób znajdziemy taką zgubę pewniej i szybciej. Ja nie zgubiłam, a jedynie testowałam, więc jest to czysto teoretyczna spekulacja.

 

Podsumowanie testu słuchawek Huawei FreeBuds 5i

Dla mnie słuchawki brzmią rewelacyjnie, a funkcja ANC czy możliwość dostosowania dźwięku – poprawa basów lub tonów wysokich do wyboru – to magia. Dotykowa obsługa to kolejne ułatwienia – delikatny, wręcz czuły dotyk to wszystko, czego potrzebują FreeBuds 5i, aby przeskoczyć do następnego utworu, połączyć lub odrzucić rozmowę, ściszyć, wyłączyć czy też włączyć redukcję szumów. 

Polecane słuchawki
  • 869 zł
  • 799,99 zł
  • 799 zł
  • 199,99 zł
  • 799 zł
  • 799 zł
  • 799 zł
  • 899 zł
  • 329 zł
  • 619 zł

Jest jednak jeden mały minus, którego na początku testów nie byłam świadoma. Okazuje się bowiem, że gdy słuchałam muzyki na pełnej głośności, dźwięk wydobywał się na zewnątrz do tego stopnia, że było słychać, którego utworu słucham. Nie lubię nikomu przeszkadzać, więc oczywiście ściszyłam dźwięk. Ale może to i dobrze – pierwszego dnia po kilku godzinach takiego słuchania telefon automatycznie ściszył mi głos i wyświetlił ostrzeżenie, że zbyt długie słuchanie zbyt głośno ustawionej muzyki może powodować uszkodzenie słuchu.

Muszę przyznać, że jak na takie maleństwa dały mi naprawdę dużo opcji do przetestowania! A każdy test, w mojej ocenie, przechodziły wybitnie. Uważam, że każdy miłośnik słuchawek dokanałowych doceni to, co oferują podczas codziennego słuchania muzyki. Nawet ten, kto już korzystał z lepszej jakości słuchawek. Jestem jednak pewna, że certyfikat Hi-Res i możliwość dopasowania opcji jakości dźwięku i efektów korektora EQ, a także świetnie działające opcje ANC docenią zwłaszcza użytkownicy poprzedniej wersji słuchawek Huawei.

 

ZOBACZ SŁUCHAWKI HUAWEI FREEBUDS 5I ANC W NASZYM SKLEPIE
Czy ten artykuł był dla Ciebie przydatny?

Napisz nam, co myślisz

0/2000
Administratorem danych osobowych jest Euro-net Sp. z o.o. z siedzibą w Warszawie, właściciel marki RTV EURO AGD, adres: 02-273 Warszawa ul. Muszkieterów 15, @: daneosobowe@euro.com.pl, telefon: 855 855 855, (Administrator). W Polityce Prywatności Administrator informuje o celu, okresie i podstawach prawnych przetwarzania danych osobowych, a także o prawach jakie przysługują osobom, których przetwarzane dane osobowe dotyczą, podmiotom którym Administrator może powierzyć do przetwarzania dane osobowe, oraz o zasadach zautomatyzowanego przetwarzania danych osobowych, w tym ich profilowaniu.

Zostaw nam swoją opinię

Przykro nam, że ten artykuł nie spełnił Twoich oczekiwań. Chcemy się dowiedzieć, co możemy poprawić.

Wybierz jedną z opcji: *

Jeśli chcesz, podaj nam więcej szczegółów:

0/2000
Administratorem danych osobowych jest Euro-net Sp. z o.o. z siedzibą w Warszawie, właściciel marki RTV EURO AGD, adres: 02-273 Warszawa ul. Muszkieterów 15, @: daneosobowe@euro.com.pl, telefon: 855 855 855, (Administrator). W Polityce Prywatności Administrator informuje o celu, okresie i podstawach prawnych przetwarzania danych osobowych, a także o prawach jakie przysługują osobom, których przetwarzane dane osobowe dotyczą, podmiotom którym Administrator może powierzyć do przetwarzania dane osobowe, oraz o zasadach zautomatyzowanego przetwarzania danych osobowych, w tym ich profilowaniu.

Dziękujemy za dodatkowy komentarz!

Zapisaliśmy Twoją wiadomość. Pomoże nam poprawić i ulepszyć treści w serwisie.

Dziękujemy! Zapisaliśmy Twoją opinię

Już zapisaliśmy Twój głos!

Dziękujemy!