Recenzja Lenovo Legion Go – potężnego handheldu dla graczy

Adam Niedbała

Na półce z mobilnym sprzętem dla graczy robi się coraz ciaśniej, a kolejni producenci starają się zagospodarować to stosunkowo nowe poletko. Następnym zawodnikiem w wyścigu do serc graczy, którzy nie chcą spędzać całych dni przed monitorem komputera stacjonarnego, została firma Lenovo. Czy udało jej się przenieść doświadczenia z uwielbianej przez graczy linii laptopów gamingowych Legion do nowej konsoli przenośnej? Sprawdzę to!


Lenovo Legion Go – pierwsze wrażenia

Już na samym początku widać, że Lenovo przyłożyło się do kompletowania zestawu sprzedażowego. Co może się przydać użytkownikowi przenośnej konsoli do gier bardziej niż solidny futerał? Właśnie takie sztywne, grube, zapinane na suwak etui znalazłem w pudełku, w którym trafił do mnie Lenovo Legion Go. Poza nim znalazło się tam jeszcze miejsce dla zasilacza, który pozwala ładować akumulator wewnętrzny i zasilać urządzenie.

Lenovo Legion Go to potężna konsola i można to interpretować w dowolny sposób. Zaczynając od fizycznych wymiarów, przez zabudowane w nim podzespoły, aż do jego potencjalnych możliwości. Skupmy się na razie na tych pierwszych. Urządzenie ma 30 cm szerokości, 13 cm wysokości i 4 cm grubości przy wadze wynoszącej dokładnie 854 g. Jest nieco większy (a zwłaszcza wyższy) od SteamDecka i wyraźnie większy od Asusa ROG Ally. To, co wyróżnia go jednak na pierwszy rzut oka, to naprawdę ogromny ekran o przekątnej niespełna 9 cali, który robi świetne wrażenie.

Lenovo Legion Go

Projektując swoją przenośną konsolę, firma Lenovo zainspirowała się wyraźnie innym znanym handheldem – Nintendo Switchem. Z tego powodu Legion Go może się pochwalić odłączanymi kontrolerami, które mają kilka dodatkowych funkcji, niespotykanych do tej pory w gamingowych handheldach.

Przyjrzyjmy się środkowemu modułowi Lenovo Legion Go, czyli w zasadzie jego głównej części, zawierającej ekran, akumulator i wszystkie komponenty wewnętrzne. Na jego bocznych krawędziach znajdziemy szyny, które pozwalają na podłączenie kontrolerów. Szyny te, zarówno od strony ekranu, jak i od strony kontrolerów, wykonane są w całości z tworzywa. Aby podłączyć kontrolery do jednostki centralnej, musimy wcisnąć je w odpowiednie miejsca szyn i przesunąć do góry o kilka milimetrów – skutkuje to ich zablokowaniem w pozycji roboczej.

Na górnej krawędzi jednostki centralnej znajdziemy przyciski odpowiedzialne za sterowanie głośnością, gniazdo USB-C i slot na kartę microSD. Dalej są spory wylot powietrza, gniazdo słuchawkowe mini jack i przycisk odpowiadający za włączanie konsoli. Na dolnej krawędzi znajdziemy tylko jedno gniazdo USB-C, w sumie są więc dwa – daje to sporo możliwości podłączenia różnych peryferiów. Połowę tylnej ścianki urządzenia zajmuje odchylana podstawka, która umożliwia stabilne postawienie konsoli na stole. Po odłączeniu kontrolerów możemy więc trzymać ekran na stole czy biurku, a kontrolery w rękach i jest to nad podziw wygodny sposób grania.

Lenovo Legion Go

Kontrolery wyposażono w dobrze znany układ przycisków, inspirowany gamepadami od Xboxa. Mamy tu więc asymetryczny układ analogów (prawy bliżej ekranu i niżej, lewy bliżej krawędzi i wyżej), krzyżak po lewej poniżej grzybka analogowego i przyciski ABXY po prawej nad analogiem. Dwa podstawowe przyciski funkcyjne trafiły w dolną część lewego kontrolera. Na prawym znalazło się zaś miejsce dla niewielkiego gładzika dotykowego. Układy przycisków w prawym i lewym kontrolerze dość znacznie się różnią. W jednym i drugim mamy oczywiście triggery i bumpery i po dwa dodatkowe przyciski z tyłu, chociaż w obu wypadkach ułożone inaczej. W prawym kontrolerze są jeszcze dodatkowy przycisk na krawędzi i pokrętło udające kółko myszki, a na spodzie przełącznik zmieniający tryb pracy kontrolera i… czujnik optyczny, który trafił tutaj wprost z myszy komputerowej!

 

Jak to działa?

Wewnątrz obudowy Lenovo Legion Go znajdziemy podzespoły znane z innych handheldów dla graczy. Mamy tu więc procesor AMD Ryzen Z1 Extreme i grafikę w architekturze RDNA 3, do tego 16 GB szybkiej pamięci RAM 7500 MHz LPDDR5X i 512 GB pamięci PCIe Gen 4 SSD. Urządzenie pracuje pod kontrolą Windowsa 11, co ma swoje ogromne zalety, jak i pewne wady.

Przy pierwszym uruchomieniu Lenovo Legion Go należy dokonać praktycznie identycznej konfiguracji, jak przy pierwszym uruchomieniu nowego laptopa czy komputera. Trudno więc przychodzi nazywanie mi tego sprzętu konsolą, to raczej komputer zamknięty w obudowie dostosowanej do trzymania w rękach. Gdy już system wystartuje po raz pierwszy, warto się zająć aktualizacją oprogramowania i wszystkich możliwych sterowników. Obsługa Windowsa 11 na dotykowym ekranie nie jest może najwygodniejsza, ale dzięki rozmiarowi ekranu jest nieco łatwiej niż w konkurencyjnych urządzeniach.

Lenovo Legion Go

Z punktu widzenia gracza największą zaletą obecności Windowsa 11 jest możliwość instalacji absolutnie dowolnej aplikacji znanej z komputerów stacjonarnych i laptopów. Steam, Epic, GOG, Battle.net, launchery Rockstara, EA czy Ubisoftu – każdy z nich zadziała tu bez żadnego problemu i pozwoli na uruchamianie gier z przypisanych do nich kont. Podobnie jak w przypadku Asusa ROG Ally, o którym pisałem jakiś czas temu, siłą Lenovo Legion Go jest możliwość skorzystania ze zbieranych często latami bibliotek gier, które wielu graczy po prostu ma.

Jest jeszcze jeden miły dodatek – wraz z urządzeniem otrzymujemy 3-miesięczną subskrypcję Game Pass Ultimate. To usługa firmy Microsoft, która pozwala na korzystanie z naprawdę pokaźnej biblioteki gier, których nie musimy kupować – by w nie grać, wystarczy mieć opłacony abonament, a darmowe 3 miesiące to sporo czasu na zapoznanie się z ofertą tytułów. Game Pass Ultimate oferuje też możliwość grania w chmurze, możemy więc wybrać, czy chcemy zainstalować grę na urządzeniu i grać lokalnie, czy wolimy szybką rozgrywkę na zewnętrznym serwerze. To o tyle ciekawe, że korzystając ze streamingu, sprzęt pracuje na zdecydowanie niższych obrotach niż wtedy, gdy gra zostanie uruchomiona lokalnie. W przypadku wymagających tytułów możemy w ten sposób naprawdę znacznie wydłużyć czas pracy urządzenia z dala od gniazdka sieciowego. Grając w chmurze, warto jednak pozostawać w zasięgu dość szybkiej sieci Wi-Fi.

 

Kilka słów o wydajności Lenovo Legion Go

Nowa konsola Lenovo to nie pierwszy gamingowy handheld napędzany układem AMD Ryzen Z1 Extreme, można więc było się spodziewać osiąganych przez nią w grach wyników. Mamy tu jednak pewną zmienną, która do znanych z innych urządzeń wyników wprowadza nieco zamieszania. Mowa tu o ekranie dysponującym ponadprzeciętną rozdzielczością, która stanowi wyzwanie dla układu AMD.

Ekran zastosowany w Lenovo Legion Go może się bowiem pochwalić nie tylko pokaźnymi wymiarami i jasnością na poziomie 500 nitów, ale również rozdzielczością WQXGA, czyli aż 2560 × 1600 pikseli i odświeżaniem z częstotliwością aż 144 Hz. Tak, ekran robi fantastyczne wrażenie – jest bardzo szczegółowy, a wyświetlany na nim obraz – niezwykle ostry. Jeśli tylko wystarczy mocy obliczeniowej do uruchomienia gry w natywnej rozdzielczości i utrzymania płynnej rozgrywki, to wygląda to naprawdę świetnie.

Lenovo Legion Go

Problem zaczyna się przy nowszych i bardziej wymagających tytułach. Wiedźmin 3, który jest na rynku już od przeszło 8 lat, chodzi doskonale w rozdzielczości 1920 × 1200 pikseli – nawet przy dość wysokich ustawieniach graficznych bez problemu utrzymuje okolice 40 kl/s. Gdy jednak podniesiemy rozdzielczość wyświetlania gry do natywnej rozdzielczości ekranu (2560 × 1600 pikseli), płynność animacji znacznie spada i w zasadzie nie ma mowy o utrzymaniu stabilnych 30 kl/s nawet przy niskich ustawieniach jakości grafiki. Podobnie sytuacja ma się z grą Cyberpunk 2077. Tutaj nawet w rozdzielczości 1920 × 1200 trudno utrzymać płynną rozgrywkę bez spadków poniżej 30 kl/s. Po obniżeniu rozdzielczości gry do 800p (1280 × 800 pikseli) gra staje się płynna i działa świetnie, ale niestety, ze względu na fakt, że natywna liczba pikseli, którą może wyświetlić ekran, jest aż czterokrotnie wyższa, jej wygląd pozostawia sporo do życzenia.

Oczywiście na podobne problemy nie natrafimy przy graniu w starsze i mniej wymagające produkcje czy gry indie. Posłużę się przykładem Dead Cells – generowanie pixelartowej grafiki nie wyciska z urządzenia siódmych potów nawet w maksymalnej rozdzielczości, dzięki czemu podczas grania zdarzało mi się odnotowywać nawet wartości w okolicach 100 kl/s. Tutaj ekran doskonale pokazuje swój potencjał, wynikający nie tylko z wysokiej rozdzielczości, ale również z odświeżania z częstotliwością 144 Hz, a urządzeniu wystarczy mocy do obsłużenia tytułu. I to z zapasem.

Czy zatem tak wysoka rozdzielczość w tak niewielkim (relatywnie) urządzeniu była warta implementacji? Jeśli potraktujemy ją jak pokaz siły producenta – bez wątpienia. Myślę jednak, że Lenovo Legion Go nie byłby wcale gorszą konsolą, gdyby został wyposażony w ekran o rozdzielczości 1920 × 1200 pikseli. W przeważającej większości i tak będzie to główna rozdzielczość, z którą będzie pracował, a implementacja ekranu o niższej rozdzielczości mogłaby dodatkowo wpłynąć pozytywnie na czas pracy z dala od gniazda sieciowego. Różnica w ostrości i szczegółowości między obrazami wyświetlanymi w rozdzielczościach 1920 × 1200 i 2560 × 1600, gdy ogląda się je na ekranie o przekątnej 8,8”, naprawdę nie jest łatwa do dostrzeżenia.

 

Oprogramowanie, kultura pracy, akumulator i dodatki

Wspominałem wcześniej o tym, że obsługa Windowsa 11 na ekranie dotykowym nie należy do największych przyjemności. By jak najmniej korzystać z głównego interfejsu systemu operacyjnego, producenci handheldów projektują aplikacje, które stanowią coś w rodzaju huba, w którym możemy zarządzać grami zainstalowanymi w pamięci konsoli. Lenovo również poszło tą drogą i przygotowało aplikację Lenovo Space. Znajdziemy w niej wszystko, co dotyczy konfiguracji i zarządzania urządzeniem – wybierzemy rozdzielczość, w jakiej pracować ma ekran, czy tryb wydajności, w zależności od tego, jak wymagający tytuł chcemy uruchomić.

Polecane gaming

Lenovo Space to też w pewnym sensie dodatkowy launcher, z którego możemy uruchamiać zainstalowane gry. Aplikacja włącza się wraz ze startem systemu i jeśli tylko chcemy, możemy dzięki niej ograniczyć korzystanie z pulpitu Windowsa praktycznie do zera. Dostęp do niej możemy uzyskać w każdej chwili, przyciskając jeden z dodatkowych przycisków umieszczonych w górnej części kontrolerów. Muszę jednak szczerze powiedzieć, że o ile założenie jest świetne, o tyle na ten moment wykonanie trochę za nim nie nadąża. W Lenovo Space zdarzają się różne drobne problemy, które dość skutecznie zniechęcają do korzystania z tej aplikacji. Wierzę, że Lenovo dość szybko upora się z problemami i kolejne aktualizacje oprogramowania wniosą stosowne poprawki, zwłaszcza że nawet w ciągu trwania mojego testu aplikacja aktualizowała się i zmiany na plus były widoczne.

Co się zaś tyczy kultury pracy urządzenia – w najprostszym scenariuszu użytkownik ma możliwość wybrania jednego z trzech poziomów wydajności sprzętu i to od tego wyboru w dużej mierze zależy, jak bardzo Lenovo Legion Go nagrzewa się i hałasuje. Oczywiście wybór determinują wymagania konkretnego tytułu, który aktualnie chcemy uruchomić. Gdy gramy w najmniej wymagające gry i do zabawy wystarczy tryb Quiet, chłodzenie pracuje praktycznie bezszelestnie, a sprzęt w zasadzie w ogóle się nie nagrzewa. W trybie Balance wentylator potrafi nabrać prędkości i zaczyna być słyszalny, a temperatury podnoszą się. Z kolei tryb Performance to już maksymalna wydajność i pod pełnym obciążeniem wentylator potrafi naprawdę dobitnie dać o sobie znać. Warto jednak zaznaczyć, że ze względu na konstrukcję urządzenia i fakt, że kontrolery stanowią zupełnie osobne moduły odłączane od jednostki centralnej, nigdy nie dochodzi do sytuacji, w której dłonie użytkownika odczułyby nagrzewanie się urządzenia. To duży plus tej konstrukcji.

Lenovo Legion Go

Przy odłączanych kontrolerach warto się na chwilę zatrzymać również z innych powodów. Jednym z nich jest bardzo ciekawa funkcja, którą Lenovo zaimplementowało w prawym kontrolerze. W etui dołączonym do zestawu znajdziemy dodatkowy okrągły element z półokrągłym wycięciem. Gdy umieścimy w nim prawy kontroler, możemy wykorzystać ten zestaw jak pionową mysz, która będzie sterować kursorem na ekranie. Lenovo nazwało tę funkcję trybem FPS i o ile jej używanie wymaga nieco przyzwyczajenia, trzeba przyznać, że jest niezwykle innowacyjna i stanowi ciekawą próbę rozwiązania problemu z graniem w wymagające precyzji gry FPS na handheldzie.

Jeśli zaś idzie o wydajność zainstalowanego w Lenovo Legion Go akumulatora, to znów wszystko rozbija się o wykorzystywany tryb wydajności. Gdy wyciśniemy z konsoli 100% mocy, zainstalowany w niej akumulator o pojemności 49,2 Wh wystarczy na nieco ponad godzinę grania. To niewiele, biorąc pod uwagę, że mamy do czynienia z konsolą przenośną. Jednocześnie jest to również typowy wynik w tym segmencie urządzeń i trudno tak naprawdę oczekiwać spektakularnie wyższych osiągów. Przy graniu w trybie Balance bez większych problemów pogramy przez 2–2,5 godziny, a w trybie Quiet nawet 5 godzin jest wynikiem jak najbardziej osiągalnym.

 

Czy Lenovo Legion Go to przyszłość gamingu?

Nowa propozycja Lenovo to już trzeci gamingowy handheld pochodzący od liczącego się na rynku gracza i drugi pracujący pod kontrolą niezmodyfikowanego systemu Windows 11. Jest to pewna rynkowa nisza, odkryta już jakiś czas temu przez mniej znane konstrukcje, takie jak GPD czy AyaNeo, ale dopiero od niedawna zagospodarowywana przez liczące się marki. Muszę się otwarcie przyznać, że jako wieloletni pecetowy gracz bardzo szybko zaprzyjaźniłem się z handheldami, bo nie dość że pozwoliły mi odejść od biurka ze stacjonarnym komputerem i grać choćby w podróży, to jeszcze mogę na nich uruchomić gry, które przez cale lata zbierałem w swoich bibliotekach.

Lenovo Legion Go

Lenovo Legion Go jest kolejnym krokiem w rozwoju tego segmentu rynku, i to krokiem w bardzo ciekawą stronę. Mam tu na myśli, że nie jest to urządzenie, które bezmyślnie naśladuje swoich poprzedników, ale proponuje własne rozwiązania, które wprowadzają nowe funkcje do całkiem przecież młodego świata pecetowych handheldów.

Dwa tygodnie, które spędziłem z tym sprzętem, przyniosły mi sporo dobrej zabawy i kilka drobnych frustracji. Wierzę jednak, że większość potknięć na płaszczyźnie oprogramowania da się stosunkowo szybko załatać odpowiednimi poprawkami i aktualizacjami. W ten sposób będziemy się coraz bardziej zbliżać do ideału przenośnego urządzenia dla pecetowego gracza. I nawet jeśli nigdy go nie osiągniemy, bo myślę że dla każdego z graczy ten ideał będzie nieco odmienny, to mimo wszystko kierunek rozwoju jest co najmniej ciekawy i warty obserwowania. Bardzo lubię moje przenośne konsole i bardzo bym się cieszył, gdyby Lenovo Legion Go dołączył do mojego arsenału. Nie jest to urządzenie idealne, ale jest to urządzenie, które potrafi sprawić swojemu użytkownikowi masę frajdy.

Polecane laptopy
Czy ten artykuł był dla Ciebie przydatny?

Napisz nam, co myślisz

0/2000
Administratorem danych osobowych jest Euro-net Sp. z o.o. z siedzibą w Warszawie, właściciel marki RTV EURO AGD, adres: 02-273 Warszawa ul. Muszkieterów 15, @: daneosobowe@euro.com.pl, telefon: 855 855 855, (Administrator). W Polityce Prywatności Administrator informuje o celu, okresie i podstawach prawnych przetwarzania danych osobowych, a także o prawach jakie przysługują osobom, których przetwarzane dane osobowe dotyczą, podmiotom którym Administrator może powierzyć do przetwarzania dane osobowe, oraz o zasadach zautomatyzowanego przetwarzania danych osobowych, w tym ich profilowaniu.

Zostaw nam swoją opinię

Przykro nam, że ten artykuł nie spełnił Twoich oczekiwań. Chcemy się dowiedzieć, co możemy poprawić.

Wybierz jedną z opcji: *

Jeśli chcesz, podaj nam więcej szczegółów:

0/2000
Administratorem danych osobowych jest Euro-net Sp. z o.o. z siedzibą w Warszawie, właściciel marki RTV EURO AGD, adres: 02-273 Warszawa ul. Muszkieterów 15, @: daneosobowe@euro.com.pl, telefon: 855 855 855, (Administrator). W Polityce Prywatności Administrator informuje o celu, okresie i podstawach prawnych przetwarzania danych osobowych, a także o prawach jakie przysługują osobom, których przetwarzane dane osobowe dotyczą, podmiotom którym Administrator może powierzyć do przetwarzania dane osobowe, oraz o zasadach zautomatyzowanego przetwarzania danych osobowych, w tym ich profilowaniu.

Dziękujemy za dodatkowy komentarz!

Zapisaliśmy Twoją wiadomość. Pomoże nam poprawić i ulepszyć treści w serwisie.

Dziękujemy! Zapisaliśmy Twoją opinię

Już zapisaliśmy Twój głos!

Dziękujemy!